tree..." Kowboje w szerokich kapeluszach, soliści operowi, Murzyni z Nowego Orleanu, jeden ma dziewięćdziesiąt dwa lata, pod ręce go wprowadzają. Stara muzyka, z dawnych lat. To jest moje lekarstwo.<br><br>Tu długo nie wiedzieli, że ja jestem z Oświęcimia. Jak zobaczyli mój numer, w sklepie albo autobusie, to pytali, excuse me, madam, can you tell me what this means? Dzieci pytały swe matki, is, she a criminal? W synagodze odwracali się ode mnie, nie lubili mnie, nie chcieli o tym mówić. Każdy ma swoje problemy, mówili. To nie otwierałam ust.<br><br>Teraz są książki, filmy, pomniki. Teraz już ich nie razimy, już im