Chmur i ja. Jedliśmy chleb z miodem. Białe płatki wpadały nam do miseczek z lepką słodyczą. Pszczoły siadały na kromkach. Dmuchaliśmy, by je odpędzić. Oblizywaliśmy umazane miodem palce i śmialiśmy się bez wyraźnego powodu. Tylko dlatego, że dzień był pogodny i kwitły wiśnie.<br>Dzień urodzin, nawet jeśli są to urodziny maga, nie jest aż tak ważnym wydarzeniem, by opisywać je dokładnie w kronice. Chyba jednak powinienem o nim choć wspomnieć, gdyż właśnie wtedy Pożeracz Chmur zadziwił mnie po raz kolejny.<br>Pozostając w ludzkiej postaci, był podobny do mnie. Ten sam wzrost, waga, kształt głowy, uszu, a nawet identyczne zęby. Dlatego zresztą