Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
zaczęły się zmieniać, tak samo Morda powiększył się niesłychanie, usłyszałem szept "jesteśmy na dnie", to nowo przybyły wyszeptał nie przestając się jednak uśmiechać jak na garden-party w ambasadzie Patagonii, do mnie się uśmiechał, licząc na wspólnictwo wynikające z podobnych ubrań, skłoniłem się więc lekko i przedstawiłem "magister Stanisław G.", "magister" - powiedział z nadzieją mężczyzna, "magister" - powtórzyła radośnie jego towarzyszka, "jestem - znów zabrał głos mężczyzna - inżynier Henryk Wiator, a to moja żona magister Wanda Wiator", "magister od potworów, czy aby nie zoolog?" - zaśmiała się srebrzyście pani Wanda, a spojrzawszy na śniętą trójkę zobaczyłem, że Morda stał się przez obecność państwa Wiatorów
zaczęły się zmieniać, tak samo Morda powiększył się niesłychanie, usłyszałem szept "jesteśmy na dnie", to nowo przybyły wyszeptał nie przestając się jednak uśmiechać jak na garden-party w ambasadzie Patagonii, do mnie się uśmiechał, licząc na wspólnictwo wynikające z podobnych ubrań, skłoniłem się więc lekko i przedstawiłem "magister Stanisław G.", "magister" - powiedział z nadzieją mężczyzna, "magister" - powtórzyła radośnie jego towarzyszka, "jestem - znów zabrał głos mężczyzna - inżynier Henryk Wiator, a to moja żona magister Wanda Wiator", "magister od potworów, czy aby nie zoolog?" - zaśmiała się srebrzyście pani Wanda, a spojrzawszy na śniętą trójkę zobaczyłem, że Morda stał się przez obecność państwa Wiatorów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego