moje ciało tyle szaleństwa, cieszyłam się, i jeszcze, Wielebni <page nr=28> Ojcowie, z tej próżności zapytałam, czy naprawdę jestem taka ładna i mogę się tak podobać, bo mi się zdawało, że nie, a Diego zaczął krzyczeć: - Piękna! - Odtąd już to słowo powtarzał wiele razy, jak wpierw - kamelia, z nieprzytomnym uporem, na wpół majacząc: - Piękna, piękna! - I Przysięgam, Wielebni Ojcowie, niczego nie staram się przed Wami ukryć, ale wstydliwość i sama natura powstrzymują mi język.<br>Bo później on sprężył się cały i runął na moje uda, i chciał je zupełnie obnażyć, szarpał, szarpał z tym krzykiem - piękna, piękna! - i było tak, jakby mnie dotknął