Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 47
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
skutkiem czego "cuchnęła". Zarzuca mi więc przesadzoną dysfunkcję zwieraczy, kiedy w mej wersji "pękła, szlochając, sikając" i "zesmrodziła się". Cóż jednak, gdy wedle mnie prawdopodobieństwo bardziej dramatycznego zdarzenia, potwierdzone doświadczeniem lekarskim z Pogotowia Ratunkowego, nijak nie przystaje do anemicznej propozycji Barańczaka. A cóż Czytelniku powiesz, gdy tyle uwagi poświęcone zostaje majstrowaniu przy zamku błyskawicznym bohaterki wiersza Gwendolyn Brooks? Zachód psuje, oczywiście, a w slangu bywa różnie. W piśmie katolickim nie wypada tego wyjaśniać. Starczy gdy powiem, że tłumacz, który przerobił wszystkie epoki poezji anglojęzycznej, a pióra swego nie skalał znanym mi przynajmniej przekładem czegoś mniej "klasycznego" - na przykład poezji murzyńskiej, ergo
skutkiem czego "cuchnęła". Zarzuca mi więc przesadzoną dysfunkcję zwieraczy, kiedy w mej wersji "pękła, szlochając, sikając" i "zesmrodziła się". Cóż jednak, gdy wedle mnie prawdopodobieństwo bardziej dramatycznego zdarzenia, potwierdzone doświadczeniem lekarskim z Pogotowia Ratunkowego, nijak nie przystaje do anemicznej propozycji Barańczaka. A cóż Czytelniku powiesz, gdy tyle uwagi poświęcone zostaje majstrowaniu przy zamku błyskawicznym bohaterki wiersza Gwendolyn Brooks? Zachód psuje, oczywiście, a w slangu bywa różnie. W piśmie katolickim nie wypada tego wyjaśniać. Starczy gdy powiem, że tłumacz, który przerobił wszystkie epoki poezji anglojęzycznej, a pióra swego nie skalał znanym mi przynajmniej przekładem czegoś mniej "klasycznego" - na przykład poezji murzyńskiej, ergo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego