nagród (z których pierwszą otrzymał kierownik domu kultury) mam wrażenie, że oglądam taką Polskę, do jakiej tęsknię za granicą i o której nie wiem, czy rzeczywiście istnieje, czy też jest produktem mojego zaściankowego myślenia. Spotykając krąg inteligentów w Bieczu czy w Nowym Sączu, czy w położonym pośrodku wdzięcznym miasteczku Goruce mam wrażenie, że podręcznikowe słowo "podmiotowość" nabiera jakiegoś sensu - ci ludzie czują się u siebie, jakby tworzyli historię, a my najczęściej myślimy o historii, która nas tworzy.<br>Wiem, że to przeciwstawienie jest już na granicy patosu, ale też patrząc na różne polskie filmy mam wrażenie, że odzwierciedlają tylko tę drugą stronę