Typ tekstu: Książka
Autor: Jasieński Bruno
Tytuł: Palę Paryż
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1929
odkorkował ją zębami i, podtrzymując pieczołowicie jedną ręką głowę umierającego, drugą przechylił mu do ust butelkę. Sergiusz pił chciwie, do ostatniej kropli. Po ciele jego przebiegł ożywczy prąd. Po chwili chory otworzył oczy.
Rotmistrz czuł w głowie dziwny szum i chaos; słyszał tylko skądś z daleka, jak własne jego wargi mamrotały bezładnie:
- Czekaj... Tak przecież nie można... Zawiozę cię do domu... Zawołamy lekarza... Tak nie można... Wargi chorego wykrzywiły się w bladym uśmiechu: - Jak to, Borysie? Bolszewika chcesz ratować? Ładny z ciebie białogwardzista. Zresztą - późno już. Trzeci dzień. Rychło koniec.
Rotmistrz, nachylony, wpatrywał się w tę twarz, nagle tak bliską. Dzwoniło
odkorkował ją zębami i, podtrzymując pieczołowicie jedną ręką głowę umierającego, drugą przechylił mu do ust butelkę. Sergiusz pił chciwie, do ostatniej kropli. Po ciele jego przebiegł ożywczy prąd. Po chwili chory otworzył oczy.<br>Rotmistrz czuł w głowie dziwny szum i chaos; słyszał tylko skądś z daleka, jak własne jego wargi mamrotały bezładnie:<br>- Czekaj... Tak przecież nie można... Zawiozę cię do domu... Zawołamy lekarza... Tak nie można... Wargi chorego wykrzywiły się w bladym uśmiechu: - Jak to, Borysie? Bolszewika chcesz ratować? Ładny z ciebie białogwardzista. Zresztą - późno już. Trzeci dzień. Rychło koniec.<br>Rotmistrz, nachylony, wpatrywał się w tę twarz, nagle tak bliską. Dzwoniło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego