ciągu trzech dni przybyło mu półtora kilo.<br>- Tak to rozumiem - cieszył się doktor. - Za tydzień, jeśli tak dalej pójdzie, będę znów nazywał Maciusia jego królewską mością. A teraz <page nr=167> - to nie król, a chudziątko, zbiedzony sierotka, który opiekował się całym światem, a którym nie miał się kto zaopiekować, bo nie ma mamusi.<br>Po tygodniu podał mu doktor lustro.<br>- Już prawie król czy nie?<br>- Jeszcze nie - odpowiedział Maciuś, któremu dziwnie przyjemny był ten pieszczotliwy ton doktora, któremu dziwnie przyjemne było, że go traktują jak dziecko i nie nazywają królewską mością.<br>Maciuś stał się znów żywy i wesoły, z trudem zapędzał go doktor na