się do kelnera, który stał grzecznie, czekając na zamówienie Mocka.<br>- Teraz pan...<br>- Taak... - mruknął radca. - Dla mnie dorsz w maśle musztardowym i węgorz w galarecie z pieczonymi kartoflami. Tak, to wszystko - spojrzał na Hartnera. - Ma pan rację, teraz kolej na mnie. Prześwietlę ich, a jeśli wynik będzie niekorzystny, nie będziemy marnować na nich pieniędzy burmistrza. Ale, ale... Niepotrzebnie zakładam, że nie przyjmiemy kogoś do grupy. Sam nie wiem, co mogłoby zdyskwalifikować spokojnych nauczycieli, których pan zebrał... Chyba że...<br>Mock spojrzał na listę Hartnera, potem wczytał się w spisy publikacji i stał się odporny na wszelkie impulsy. Nie widział zakąsek stawianych przed