zapytał Istvan.<br>- Wszystko jedno, byle do centrum - poprosił malarz. - Nie róbcie sobie państwo ze mną żadnego kłopotu. Najlepiej alejami, koło parlamentu i na Connaught Place, chyba nie nadłożycie zbytnio drogi.<br>O zachodzie różowawe kopuły pagód, czerwony zębaty mur gorzał pod pustym niebem, gwałtownie nabierającym granatowej głębi.<br>Ścieżką wędrowały chłopki w marszczonych, pomarańczowych spódnicach i ciemnych kaftanikach, na plecach każda dźwigała tobół trawy nagrabionej w parku. Rozwarte sierpy z ostrzem szerokim jak kosa błyskały czerwono.<br>Wysoka dziewczyna z grzywą czarnych włosów mimo brzemienia szła krokiem tanecznym, długa, suta spódnica falowała, świeciły na kostkach srebrne bransolety. Dziewczyna śpiewała pełnym głosem, reszta powtarzała jej