Typ tekstu: Książka
Autor: Szklarski Alfred
Tytuł: Tomek w krainie kangurów
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1957
Drzewa trawiaste, jako nadzwyczaj odporne na suszę, krzewiły
się nawet w skalisto-pustynnej głębi kontynentu.
Z każdą godziną pociąg coraz bardziej oddalał się na północ. Teraz od
czasu do czasu ukazywały się na zachodnim horyzoncie sinawe pasma
wzgórz. W niektórych miejscach obszary skrubu urywały się na
piaszczystych wydmach. Wszędzie panowała martwa cisza i spiekota... Tuż
przed zmierzchem za oknami pociągu rozpostarł się szeroki step, pokryty
wyblakłą od słońca trawą.
Był już gwiaździsty wieczór. Bentley właśnie zaczął przygotowywać się
do wysiadania. Tomek zaraz wychylił się przez okno. Wkrótce też
zawołał:
- Widzę w dali jakieś światełka! To chyba nasza stacja?
- Dojeżdżamy do Wilcannii
Drzewa trawiaste, jako nadzwyczaj odporne na suszę, krzewiły<br>się nawet w skalisto-pustynnej głębi kontynentu.<br> Z każdą godziną pociąg coraz bardziej oddalał się na północ. Teraz od<br>czasu do czasu ukazywały się na zachodnim horyzoncie sinawe pasma<br>wzgórz. W niektórych miejscach obszary skrubu urywały się na<br>piaszczystych wydmach. Wszędzie panowała martwa cisza i spiekota... Tuż<br>przed zmierzchem za oknami pociągu rozpostarł się szeroki step, pokryty<br>wyblakłą od słońca trawą.<br> Był już gwiaździsty wieczór. Bentley właśnie zaczął przygotowywać się<br>do wysiadania. Tomek zaraz wychylił się przez okno. Wkrótce też<br>zawołał:<br> - Widzę w dali jakieś światełka! To chyba nasza stacja?<br> - Dojeżdżamy do Wilcannii
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego