reszta".<br>Kunicki umilkł i czekał odpowiedzi. Lecz Dyzma milczał. Zrozumiał od razu, że ten oto staruszek proponuje mu łapówkę za robienie tego, czego on, Dyzma, on, Nikodem Dyzma, choćby na głowie się postawił, zrobić nie potrafi. Olbrzymia suma, suma, której wysokość tak daleko wykraczała poza jego rzeczywistość, a nawet poza marzenia, jeszcze bardziej podkreślała nierealność całej transakcji. Gdyby Kunicki zaproponował trzysta czy pięćset złotych, interes straciłby dla Dyzmy swoją abstrakcyjną nieosiągalność i przedstawił się jako korzystna okazja naciągnięcia starego. Przez głowę Dyzmy przeleciała jeszcze myśl, czy nie nastraszyć Kunickiego, że zadenuncjuje go w policji. Może da na odczepnego z pięćdziesiąt złotych