mam nie śpiewać? To taka frajda, kiedy głos wydostaje się stąd, ze środka. Śpiewała kiedyś Santorkę, trochę Trubadurów, próbowała w zespole wojskowym. Nie pasowała. Bluesowo, jazzowo by chciała! Kiedy gdzieś z tą swoją chęcią startowała, słyszała: O Jezu, jaka gruba, o Jezu, w okularach! Albo, że tak wysoko bierze. - Nie masz szczęścia, Lutka - tłumaczyła sobie. - Nikt cię nie chce wysłuchać. Nawet w chórze związków zawodowych "Surma". To we mnie siedzi, powtarzała im. - Bezczelna baba - mówili. Zaśpiewała W oczach masz nieba dwa grupy Vox. Będzie pani w Sali Kongresowej, usłyszała. - Pierś do przodu, Lutka - pomyślała. W biuście ma metr trzydzieści. Dobra szóstka. Boże