za koncertowych czasów Róży - stał się świątynią i fortecą. <br>Marcie serce wyrywało się do ojca. Żałowała, słysząc jego westchnienia, że nie szczepi drzewek, nie przebiera nasion, zamiast powtarzać bez końca mi, me, mo, mu, na coraz to innym tonie. Czuła, że w miarę jak kruszy się mur między nią a matką, wibrująca zasłona dźwięków oddzielają ją coraz szczelniej od Adama. Korzystała z każdej okazji, by zostać z nim sam na sam i mówić o rzeczach potocznych, nieosobliwych, które tak lubił: o artykułach w gazecie, o mało znajomych ludziach, o książkach historycznych i jego dziecinnych wspomnieniach. bardzo sztywna, starała się jednak ze