zdarzeń, do godzin spędzonych z Danką w szpitalu Dzieciątka Jezus i waszych powrotów do pustego domu po nim, to przecież nie po to, by jak Aśka, dla której w gruncie rzeczy był to jakiś melodramat, przykładać chustkę do oczu, lecz by twardo, wytrwale pytać o sens.<br>On umrze, mówili przed matką - pamiętasz, pierwszy raz opowiadając mi o Romku, powtarzałaś słowa z Godziny myśli, bo kiedy w gimnazjum czytałaś o Szpiznaglu, w oczach pojawił ci się brat. Potem "on umrze' powtórzyło się echem, gdy wiosną 44 spakował podróżną torbę i nie bacząc na Twoje przestrogi, poszedł. Nie, nie do partyzantki, do niej