w ręku - pralnik... Jawi mi się jako ta lilija, jako rusałka, półbogini z obfitością kształtów, z kulistymi piersiami rozpychającymi lnianą koszulę. Jej łydki, szerokie, bose stopy, depczą wilgotne kaczeńce... Spotkanie dwóch żywiołów. Znajomość stała się bliską wśród tych dwóch błękitów: nieba i wody. Kto zawinił?... "Nie jam był winien - odpowie mecenas - lecz lilija - winna". A więc niech wszystko zostanie wybaczone, tym bardziej, że choć jest już całkiem wykurowany, to zaczęły osaczać go nowe kłopoty, którym winna zaradzić jako jego wieloletnia przyjaciółka. Bo oto ogłoszono, że nowa reforma rosyjskiego sądownictwa nie przewiduje Polaków jako prywatnych obrońców prawnych. Posmarowawszy rublami dłonie łapowników, można