muszę, że tu rękopis naszego Bohatera urywa się i resztę Jego dziejów będę Ci musiał sam własnym nieporadnym piórem skreślić. Ale najpierw opowiem Ci, jak rzeczony rękopis dostał się w moje ręce, jakie koleje losu do mnie go skierowały. A więc do dzieła!<br>W roku 19- pojechałem do Wuja mego, mecenasa Tytusa K., który starym zwyczajem zaprosił mnie i Panią Matkę do swej rezydencji wiejskiej w pobliżu L-N-, gdzie, jak Ci zapewne wiadomo, pejzaż jest słodki i błogi. W pewnym okresie nawet, kiedy u Wuja bywaliśmy bardzo często, myślałem poważnie o oddaniu się malarstwu. Bogu dzięki, Wujowi udało się mnie