sacrosong</> wymruczany przez Księdza na życzenie weselników, ale i zbiorowy, biesiadno-stadionowy refren "Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina...". Każdy z tych utworów stał się pretekstem do etiudy taneczno-wokalnej, aranżowanej widowiskowo, z ledwie hamowanym rewiowym rozmachem i wigorem. Przerywnikami lirycznymi były dialogi Racheli z Poetą, tkliwie recytowane przy akompaniamencie melodyjek tak wzruszających, że Janusza Stokłosę musiało przy komponowaniu <orig>zasłodzić</> ze szczętem.<br><br>Józefowicz, bez miłosierdzia szatkując dramat, próbował portretować obyczajowość <orig>discopolaków</>, spsiałych miastowych albo jurnych <orig>wsioków </> obnażających przy muzyce i wódce swoje płytkie dusze. Udało mu się to lepiej, niż można było przewidywać - dzięki nie tyle może wnikliwości interpretacyjnej, co umiejętności