steoretyzował, ale teoria ta wyrosła z bardzo osobistego gruntu. Co tu dużo gadać, Mac, o co nikt by go nie posądził, tęsknił za miłością. Zresztą wszystkim się jakoś zrobiło smutno i ckliwie, milczeliśmy cały wieczór, dopiero po zgaszeniu światła odezwał się w ciszę pan Pociejak, który najwidoczniej zrozumiał w końcu metaforę:<br>- Gorzej jest, trzeba przyznać, kiedy tej nogi już nie da się cofnąć pod kołdrę.<br>No, a już zupełną furorę wywołał swoim wystąpieniem pan Wildermayer. Ten starszy pan, Alzatczyk z Podola, wytworny i otarty wyraźnie o arystokrację lub co najmniej kresową szlachtę wysokiego rodu, wyróżnia się świetnymi manierami i dobroduszną naiwnością