syna, to i ród zginie.<br>Bogumił słuchał obojętnie, paląc fajkę, a pani Barbara czerwieniła się, gdyż miała wrażenie, że siedzą tu oboje niby złoczyńcy używający nieprawnie znakomitego nazwiska.<br>- Słuchaj - rzekła potem do Bogumiła - przecież wy jesteście krewni, więc i ty także musisz pochodzić od owego Adriana. Przecież masz nawet w metryce drugie imię zapisane Adrian.<br>- E, to chyba przypadek - powątpiewał Bogumił. Urodziłem się może na świętego Adriana. A co do pochodzenia, to matka opowiadała mi, że któryś z naszych pradziadów, tylko nie wiem, czy mój, czy Hipolita, był usynowionym przez Niechciców znajdą. Ale kto by tam takich rzeczy dochodził.<br>Pani Barbara