Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
nie zawstydza jej ani nie straszy.
Obejmuje mnie za szyję, całuje.
Dziękuje raz jeszcze, po kobiecemu, bez słów.
Twardowski - niby zazdrosny - odrywa ją ode mnie, chwyta na ręce, podnosi, biegnie przeciw fali.
Już są na głębi - płyną wprost w morze.
Określenie przesadne, bo około trzysta metrów od brzegu jest szeroka mielizna, gdzie można zgruntować.
Ale i tak niewielu bywa odważnych, którzy pozwalają sobie na wycieczki na mieliznę.
Jeszcze przez chwilę się przyglądam: płyną w równym rytmie, ładnym crawlem.
Uśmiecham się dość złośliwie.
Mają ponad trzydzieści metrów przewagi, kiedy zaczynam ich gonić.
Po dwustu metrach wyprzedzam, zatrzymuję się na mieliźnie z przewagą
nie zawstydza jej ani nie straszy.<br>Obejmuje mnie za szyję, całuje.<br>Dziękuje raz jeszcze, po kobiecemu, bez słów.<br>Twardowski - niby zazdrosny - odrywa ją ode mnie, chwyta na ręce, podnosi, biegnie przeciw fali.<br>Już są na głębi - płyną wprost w morze.<br>Określenie przesadne, bo około trzysta metrów od brzegu jest szeroka mielizna, gdzie można zgruntować.<br>Ale i tak niewielu bywa odważnych, którzy pozwalają sobie na wycieczki na mieliznę.<br>Jeszcze przez chwilę się przyglądam: płyną w równym rytmie, ładnym crawlem.<br>Uśmiecham się dość złośliwie.<br>Mają ponad trzydzieści metrów przewagi, kiedy zaczynam ich gonić.<br>Po dwustu metrach wyprzedzam, zatrzymuję się na mieliźnie z przewagą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego