znane. Idąc napotykał <br>pieszych jak on ludzi, którzy go nagabywali, mową często nieznajomą, a czasem <br>zrozumiałą. Pierwszym odpowiadał na migi, że idzie daleko, daleko, z daleka, <br>z daleka, i całował zawieszony na szyi pielgrzymi krzyż, tłumacząc w ten sposób <br>cel długiej wędrówki. Rozumieli doskonale, częstowali go chlebem i również na <br>migi litowali się, że idzie jesienią, gdy zimna mogą lada dzień zaskoczyć. Z <br>drugimi wymieniał chrześcijańskie pozdrowienie, a gdy szli w tę samą stronę, <br>nawiązywał krótszą lub dłuższą rozmowę... Przygodni ci znajomi należeli do nieprzeliczonej <br>ciżby biedoty, komorników wiejskich, wyrobników, dziadów proszalnych, rybałtów, <br>wagantów i wędrownych grajków. Rzadko zdarzył się rzemieślnik