na głowie ma siodlastą czapkę, a u pasa kaburę z naganem, prowadzi pod rękę kobietę w pięknym, długim niemal do ziemi futrze sobolim, rozmawiają po rosyjsku, a za nimi dostrzegamy kilku chłopców i dziewczynę (czy to nie znajomi z pociągu?), śmieją się, przepychają, są coraz bliżej kroczącej z godnością pary, mijamy się, słyszę tupot nóg, odwracam się: ci młodzi już zniknęli w odchodzącym od ulicy krętym zaułku, major nie ma kabury z rewolwerem, a towarzysząca mu dama całego tylnego płata futra, wyciętego zręcznie żyletką, i nawet o tym jeszcze nie wiedzą,<br>my zaś z Ritą znajdujemy się wkrótce na bazarze, nie muszę