Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Tiutczewa i Połońskiego. Twarz jej przy tym poważniała, powlekała się bladością, oczy szkliły się wilgotnym blaskiem, dyskretna wymowa dłoni i palców sama w sobie była poezją, stawała się jak gdyby drugim nurtem płynącym obok wypowiadanych słów.

Po zakończeniu deklamacji Polina przymykała oczy i bezładnie opuszczała ręce wzdłuż ciała, ale ta mimowolna ekstaza trwała krótko. Już po chwili następował powrót do rzeczywistości, na twarz występowały rumieńce, a na wargi wracał uśmiech odsłaniając pełen wdzięku krzywy ząbek.

Aniuta, nasza kijowska służąca, podawała herbatę i zaczynały się rozmowy o koncertach, o teatrze, o nowych książkach... Polina zapalała się, broniła swoich ulubionych poetów, cytowała Fofanowa
Tiutczewa i Połońskiego. Twarz jej przy tym poważniała, powlekała się bladością, oczy szkliły się wilgotnym blaskiem, dyskretna wymowa dłoni i palców sama w sobie była poezją, stawała się jak gdyby drugim nurtem płynącym obok wypowiadanych słów.<br><br>Po zakończeniu deklamacji Polina przymykała oczy i bezładnie opuszczała ręce wzdłuż ciała, ale ta mimowolna ekstaza trwała krótko. Już po chwili następował powrót do rzeczywistości, na twarz występowały rumieńce, a na wargi wracał uśmiech odsłaniając pełen wdzięku krzywy ząbek.<br><br>Aniuta, nasza kijowska służąca, podawała herbatę i zaczynały się rozmowy o koncertach, o teatrze, o nowych książkach... Polina zapalała się, broniła swoich ulubionych poetów, cytowała Fofanowa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego