szybko. Kiedy się wyprostował - Mariuszka na działce już nie było. Czmychnął Marcuś! Czmychnął bez śladu. Chłopiec uśmiechnął się do oficera. Przypalił <orig>kazbeka</>.<br>- <foreign>Wied' ty nie starik</>... - odezwał się oficer. - <foreign>A takoj stich tiebie ponrawiłsia... Czudiesno. A drugije stichi znajesz?</><br>- <foreign>Da... "Mister Twister, bywszyj minister, władielec zawodow, gaziet, parachodow, rieszył objechat' mir..."</><br>- <foreign>Bros'</> - powiedział oficer. I raptem: - <foreign>Ty, poczemu takoj... Poczemu tak biespakoiszsia!</><br>- <foreign>Nie znaju</>... - wybąknął zaskoczony chłopiec.<br>- <foreign>Niczewo, niczewo... Nie biespakojsia</>... - powiedział oficer. - <foreign>Mołodoj ty, wojewat' nie pajdiosz</>... - odwrócił twarz do okna i patrzył w siąpiący deszcz, ale teraz mógł sobie patrzeć do woli, chyba że tego narwańca, Mariuszka, coś podkusi