Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
mecenas Donat Z. był znanym w L. obrońcą w sprawach karnych, matka, również prawniczka po tutejszym uniwersytecie, prowadziła cieszącą się dużym wzięciem kancelarią notarialną.
Chłopiec od razu przyznał się do zarzucanego mu czynu, ale nie chciał uwierzyć policjantom, że popełnił przestępstwo. Z protokołu przesłuchania wynikało, że dał się raczej skusić mirażem łatwego i szybkiego zarobku, i nie miał świadomości, że współdziała z grupą wymuszającą haracze. Jak zeznał, tamtego dnia nie było lekcji, ponieważ odbywała się jakaś ważna konferencja pedagogiczna. Sławek poszedł zaraz po śniadaniu do klubu bilardowego "Bila", znajdującego się w kompleksie pawilonów, zwanych potocznie "latającymi spodkami". Od jakiegoś czasu był
mecenas Donat Z. był znanym w L. obrońcą w sprawach karnych, matka, również prawniczka po tutejszym uniwersytecie, prowadziła cieszącą się dużym wzięciem kancelarią notarialną.<br>Chłopiec od razu przyznał się do zarzucanego mu czynu, ale nie chciał uwierzyć policjantom, że popełnił przestępstwo. Z protokołu przesłuchania wynikało, że dał się raczej skusić mirażem łatwego i szybkiego zarobku, i nie miał świadomości, że współdziała z grupą wymuszającą haracze. Jak zeznał, tamtego dnia nie było lekcji, ponieważ odbywała się jakaś ważna konferencja pedagogiczna. Sławek poszedł zaraz po śniadaniu do klubu bilardowego "Bila", znajdującego się w kompleksie pawilonów, zwanych potocznie &lt;q&gt;"latającymi spodkami"&lt;/&gt;. Od jakiegoś czasu był
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego