Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 7
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
sukienka (chusty były za małe i wystawał róg naszej uroczej różowej kapy), dwa kilo pomarańcz, jeden ananas, na półce posążek Buddy i kilkanaście kadzideł. Byłam bardzo dumna z siebie.
- Kochanie, może byś zabrała z kadru chusteczki higieniczne? - dobiegło zza kamery. - I jeszcze nasze zdjęcie, okulary i może tego twojego ukochanego misia bez jednego ucha?
W końcu oczyściliśmy widziany przez kamerę fragment naszej sypialni ze zbędnych przedmiotów i zaczęliśmy dyskutować scenariusz. Każde z nas miało ich w głowie przynajmniej kilka, ale wszystkie były dość prościutkie. Po godzinie stanęło na tym, że aktorzy z nas żadni i darujemy sobie scenki w rodzaju: "Panie
sukienka (chusty były za małe i wystawał róg naszej uroczej różowej kapy), dwa kilo pomarańcz, jeden ananas, na półce posążek Buddy i kilkanaście kadzideł. Byłam bardzo dumna z siebie.<br>- Kochanie, może byś zabrała z kadru chusteczki higieniczne? - dobiegło zza kamery. - I jeszcze nasze zdjęcie, okulary i może tego twojego ukochanego misia bez jednego ucha? <br>W końcu oczyściliśmy widziany przez kamerę fragment naszej sypialni ze zbędnych przedmiotów i zaczęliśmy dyskutować scenariusz. Każde z nas miało ich w głowie przynajmniej kilka, ale wszystkie były dość prościutkie. Po godzinie stanęło na tym, że aktorzy z nas żadni i darujemy sobie scenki w rodzaju: "Panie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego