Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
linach z grani, trawersowano nikłymi trawiastymi półeczkami - bezskutecznie.



Sam pamiętam wyprawę, w czasie której Stanisław Janik nieomal dostał w głowę taternickim młotkiem, który wypadł z rąk jednego ze wspinaczy uwięzionych w ścianie Zadniego Kościelca. Sytuacja wyglądała następująco: w ścianie tkwiło dwóch młodych taterników, których noc i - co tu dużo mówić - mizerne umiejętności górskie unieruchomiły w skale. Staszek wspinał się ku nim. Twarz miał wzniesioną ku górze, aby wypatrywać drogę i obserwować majaczących nad nim "klientów". Nagle coś furknęło koło jego ucha. "Minąłem się z młotkiem o 2-3 centymetry" - powiedział później. Obserwowałem to zajście. Bezradny. Jak niewiele potrzeba, aby z ratownika
linach z grani, trawersowano nikłymi trawiastymi półeczkami - bezskutecznie.<br><br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br><br>Sam pamiętam wyprawę, w czasie której Stanisław Janik nieomal dostał w głowę taternickim młotkiem, który wypadł z rąk jednego ze wspinaczy uwięzionych w ścianie Zadniego Kościelca. Sytuacja wyglądała następująco: w ścianie tkwiło dwóch młodych taterników, których noc i - co tu dużo mówić - mizerne umiejętności górskie unieruchomiły w skale. Staszek wspinał się ku nim. Twarz miał wzniesioną ku górze, aby wypatrywać drogę i obserwować majaczących nad nim "klientów". Nagle coś furknęło koło jego ucha. "Minąłem się z młotkiem o 2-3 centymetry" - powiedział później. Obserwowałem to zajście. Bezradny. Jak niewiele potrzeba, aby z ratownika
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego