w prywatnej firmie, zarabia - jak mówi - godnie. Co miesiąc daje 800 złotych córce i zięciowi. Córka jest po pedagogice wczesnoszkolnej i jest na bezrobociu. A zięć, dobry chłopak, socjolog z wykształcenia, korepetycje z angielskiego daje i mają razem tysiąc złotych. Więc pani Ela musi im pomagać, no bo jak tu młodzi mają żyć za takie psie pieniądze. <br><tit1>Poczucie klęski</><br>- Ja to bym dla siebie nic nie chciała, tylko żeby Kasia, moja córka, jakąś pracę dostała w przedszkolu, albo w świetlicy, albo gdziekolwiek. Bo ile na tym bezrobociu może być i to ze studiami wyższymi skończonymi, z wykształceniem. Do czego to podobne