Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
chłopaków, którzy, ci siedzący bliżej mnie i naprzeciwko, dotykali nogami moich łydek i ud, i sprawiało mi to przyjemność, nie mniejszą niż im, ale ich było stu, a ja jedna, więc na tym tylko się kończyło,
a potem całą czeredą odprowadzili mnie przed Dom Czerwonego Krzyża i żegnali się ze mną, i życzyli mi powodzenia, a ja każdego całowałam w usta i obiecywałam, że z całą pewnością jeszcze nie raz, nie dwa razy się spotkamy...
a Felek patrzył na mnie z niedowierzaniem, jakby mi nie ufał, jakby domyślał się, że coś przed nim ukrywam, ale się z tym nie zdradził,
kiedy
chłopaków, którzy, ci siedzący bliżej mnie i naprzeciwko, dotykali nogami moich łydek i ud, i sprawiało mi to przyjemność, nie mniejszą niż im, ale ich było stu, a ja jedna, więc na tym tylko się kończyło,<br>a potem całą czeredą odprowadzili mnie przed Dom Czerwonego Krzyża i żegnali się ze mną, i życzyli mi powodzenia, a ja każdego całowałam w usta i obiecywałam, że z całą pewnością jeszcze nie raz, nie dwa razy się spotkamy...<br>a Felek patrzył na mnie z niedowierzaniem, jakby mi nie ufał, jakby domyślał się, że coś przed nim ukrywam, ale się z tym nie zdradził,<br>kiedy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego