Typ tekstu: Książka
Autor: Krystian Lupa
Tytuł: Podglądania
Rok: 2003
coraz cieplej, jeden, drugi, wreszcie jest coś wolnego... Rozsiedliśmy się po kątach. Już spaliśmy na widok takiego luksusu. Każdy miał swoje miejsce, a poza nami nie było nikogo. Przyzwyczajone ruchy, półautomatyczne, miękko pochylone ku swemu celowi, tak jak się pochylamy ku klamce, ku muszli, kiedy wstajemy w nocy, by oddać mocz. Kurtka powieszona, można wpełznąć do norki, wyciągnąć nogi, wstrząsnąć się i wyciągnąć do bólu z jakiegoś pomieszania zimnych i ciepłych odczuć... Potem wtulić się, poszukać najmiększej piersi i zacząć powoli

znikać. Zapadać się, połączyć się bezwolnie z pokornym dążącym rytmem, wyobrazić sobie jeszcze resztką tonącej przytomności, że czarny żelazny potwór
coraz cieplej, jeden, drugi, wreszcie jest coś wolnego... Rozsiedliśmy się po kątach. Już spaliśmy na widok takiego luksusu. Każdy miał swoje miejsce, a poza nami nie było nikogo. Przyzwyczajone ruchy, półautomatyczne, miękko pochylone ku swemu celowi, tak jak się pochylamy ku klamce, ku muszli, kiedy wstajemy w nocy, by oddać mocz. Kurtka powieszona, można wpełznąć do norki, wyciągnąć nogi, wstrząsnąć się i wyciągnąć do bólu z jakiegoś pomieszania zimnych i ciepłych odczuć... Potem wtulić się, poszukać najmiększej piersi i zacząć powoli<br> &lt;page nr=38&gt;<br> znikać. Zapadać się, połączyć się bezwolnie z pokornym dążącym rytmem, wyobrazić sobie jeszcze resztką tonącej przytomności, że czarny żelazny potwór
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego