I oto nagle w głowie Lesia błysnęła nowa, niezwykła myśl, myśl, której dotychczas do siebie nie dopuszczał, uważając ją i tak za niewykonalną. A może by się tak któregoś dnia, przynajmniej jeden raz, nie spóźnić?...<br>Przez chwilę sam nie wiedział, co mu się wydaje trudniejsze, nie spóźnić się czy popełnić morderstwo. Nie mogąc tego rozstrzygnąć, pełen wahań, poczuł jakieś dziwne pragnienie dopomożenia czymś walczącemu z rozterką umysłowi. Przerwał więc na chwilę tok rozważań i gnany tym pragnieniem bez zastanowienia wszedł z balkonu do pokoju, po czym udał się dalej, tam, gdzie go same nogi niosły.<br>Nogi nie miały zbyt wielkich wymagań