tam dojść, trzeba wydostać się z miasteczka i półwyspu, wspiąć się na wzgórze nad południową zatoką, minąć je.<br>Z grzbietu wzgórz widać najlepiej, jakim kaprysem natury iludzijest to miasteczko.<br>Stłoczone, spiętrzone na małej prawie-wyspie,łączy się z lądem skalistą groblą, wygiętą jak łodyżka wisienki, tak wąską, że rozpędzone bryzgi morza chlustają przez jej kamienne bariery z zatoki do zatoki.<br>Miasto żółto-białe, pożyłkowane smugami zieleni, wygląda, jakby je ktoś wygarnął z morza łyżką o długim smukłym trzonku.<br>Wisienka. Łyżka. Lody pistacjowe. Słońce, upał, upał.<br>Znalazłem dobre, samotne miejsce, osłonięte trochę półkolem wydmy.<br>Niedaleki, lecz przytłumiony zgiełk plaży, krzyki dzieci, kobiet