bać i się nie boję..." - monologował siedząc jednak w fotelu pokornie jak przywiązany.<br>"Co, już mnie sparaliżowało?" - zdopingował się w pewnej chwili: Wstał, jakby w obawie, że się załamie i nie zrealizuje zamiaru, zdecydowanym krokiem ruszył w stronę uchylonych drzwi do drugiego pokoju. Czy to szedł tak pewnie w stronę mozolącego się z piórem olbrzyma, czy też ów wziął go za kogoś innego, dość że, zaskoczony, podniósł głowę i nim usłyszał od Jerzego słowo, wymruczał z dziecinnym uśmiechem bezradne usprawiedliwienie:<br>- Bo pisać to ja, towarzyszu, nie bardzo, ale za to, jak trzeba komuś dopierdolić... - cmoknął z uznaniem, wpatrując się w swą ogromną