Typ tekstu: Książka
Autor: Jasieński Bruno
Tytuł: Palę Paryż
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1929
własnego wnętrza, jak z ciemnej, zarośniętej brodą pleśni, głębokiej studni, wiadro, pełne drogocennej cieczy, którą obawiał się rozpluskać, ciągnął z nieludzkim wysiłkiem, czując, że lada chwila wypuści je z rąk bezpowrotnie w czarną czeluść, i teraz oto trzyma je w rękach, wydobyte na wierzch, nie rozlane, nietknięte.
Wydobyty z takim mozołem z tej głębiny człowiek najwyraźniej nie zdawał sobie wcale sprawy z ciężkiej operacji, jakiej był przed chwilą obiektem, i uśmiechnął się szeroko, obsypując Pierre'a w przerwach między uśmiechami, odpryskami urywanych zdań, bolesnymi jak tłuczone szkło.
A to dopiero niezwykłe spotkanie! Poznał Pierre'a natychmiast, chociaż to już ładna kopa lat. Jak
własnego wnętrza, jak z ciemnej, zarośniętej brodą pleśni, głębokiej studni, wiadro, pełne drogocennej cieczy, którą obawiał się rozpluskać, ciągnął z nieludzkim wysiłkiem, czując, że lada chwila wypuści je z rąk bezpowrotnie w czarną czeluść, i teraz oto trzyma je w rękach, wydobyte na wierzch, nie rozlane, nietknięte.<br>Wydobyty z takim mozołem z tej głębiny człowiek najwyraźniej nie zdawał sobie wcale sprawy z ciężkiej operacji, jakiej był przed chwilą obiektem, i uśmiechnął się szeroko, obsypując Pierre'a w przerwach między uśmiechami, odpryskami urywanych zdań, bolesnymi jak tłuczone szkło.<br>A to dopiero niezwykłe spotkanie! Poznał Pierre'a natychmiast, chociaż to już ładna kopa lat. Jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego