służył za sypialnię mecenasostwu. Borowski zdecydował, że trzeba im zapewnić względną swobodę, nie zmuszać do wyczekiwania, aż wszyscy rozejdą się spać. Widać jednak mecenas nie docenił aktu dobrej woli dziedzica. Narzekał na niego coraz częściej i prawie otwarcie. Ludzie potracili wszystko, a temu święta w głowie, choinki... Surmówna śmiechem skwitowała mruczenie adwokata.<br>- Ostatnie trzy dni nie idzie mu karta, ot co. Nie udało się ograć pana Olesia, nie ma za co kupić we wsi machorki. Dlatego wszystko go denerwuje. Skarży się, że twardo, że ciągnie od podłogi. Przecież i tak sypiają na materacach, nie o dywany chodzi, ale o głód nikotyny