Inni już wdrapywali się pod budy ciężarówek, niebieskawy dym pierwszych papierosów, zasłużonych po długiej przerwie, wypływał spod brezentu i mglił się na tle nieba o barwie moreli.<br>W powietrzu stał jeszcze odór piżma, korzenna woń zgrzanych ciał, ale już auta ruszyły, przepychały się, mijały trąbiąc gniewnie, błyskając żółtymi reflektorami, długie mrugnięcia, znak, że domagają się pierwszeństwa. Smugi spalin i pyłu mąciły strugę świateł. Zapachniało miejskim zmierzchem w tropikach.<br>- Jest w człowieku okrutna ciekawość - szeptała Margit. - Zapomina, że one też pragną, cierpią, chciałby się wedrzeć w ich tajemnice, dowiedzieć, jak żyją, co sprawia im radość.... Choć wiem, że to niedobra wiedza, skoro