tupnęła, zaśmiała się i<br>przyjrzawszy się trzem naszym gębom w oknie, machnęła ręką. - Z<br>jednym nie potrafię, tym bardziej z trzema...<br> <page nr=255><br> Możecie się bawić moim kosztem, korona mi z głowy nie spadnie...<br>- uśmiechnęła się mrużąc oczy.<br> - No to, Krzyś, chodź tu do mnie.<br> Na co czekasz?<br> Pójdziemy do ogrodu!<br> - Leć... - mruknął Piotr ściszonym głosem.<br> - Sami dopilnujemy porządku na mecie.<br> Na razie wygrywasz... (tekstangielski).<br> Dzień ten dostarczył mi zbyt wielu przeżyć, jak na jednego<br>biednego rekonwalescenta.<br> Przede wszystkim - świeże powietrze, którego nie wąchałem od tak<br>dawna, że z wrażenia nogi mi się uginały.<br> I zieleń drzew, krzewów, trawy.<br> Te obłoki zieleni, którą