Godność" pokazano najpierw w kinach, potem w telewizji. Obejrzał go też Jan Mateńka z kopalni "Szczygłowice". - Wszyscy mówili, że to film o mnie - wspomina. - Spotkałem się potem nawet z reżyserem, panem Wionczkiem. Mówię mu, że ogólnie to podobny film do mojej sprawy, chociaż szczegóły nie są zbyt prawdziwe. Ale, mówię mu, ja pana rozumiem, bo ten film musiał przecież iść władzy na rękę. Pan Wionczek pokiwał głową i potwierdził, że rzeczywiście, tak to właśnie było i wszystkiego pokazać nie mógł.<br>"Godność" miała dobre recenzje tylko w prasie partyjnej. Pisano, że to film bezkompromisowy, potrafiący podjąć bolesny temat.<br>Zwrócono uwagę na postać mecenasa