Oj, zabobony, zabobony.<br> Długo jeszcze się przekomarzali, radzili, aż chart znowu się położył<br>i zaczął skamleć, i wrócili wszyscy ponownie do piwnicy, nawet jakby<br>tym jego skamleniem pocieszeni, że skoro skamle, to nie zdycha. A<br>wieczorem, kiedy jeszcze zaczął wyć, dziadek mnie pocieszył:<br> - Słyszysz, wyje. A jak wyje, to nic mu nie jest, moje dziecko.<br>Będzie jeszcze jadł. I będziesz chodził z nim na zające, niech się<br>tylko wojna skończy.<br> Toteż po raz pierwszy od tych kilku dni zasnąłem szczęśliwy. A z tego<br>szczęścia nic mi się nawet nie śniło. Rano zbudziłem się później niż<br>zwykle, wszyscy już dawno powstawali, pociski raz