Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 12(32)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty dziewiąty, dziewiąta rano. Siedzę przy biurku i piszę felieton do miesięcznika Cosmopolitan. Po raz dziewiąty sięgam po butelkę z wodą mineralną.
Piotr Czerwiński

Gdzieś w odległej galaktyce jest rok tysiąc dziewięćset siedemdziesiąty siódmy. Marzec. W klubie "Stodoła" gra Niemen. Strasznie krzyczy. Ja jestem małym chłopcem w małym mundurku stylizowanym na marynarski. Mam wełnianą czapeczkę i organki. Stoję na Polach Mokotowskich i próbuję grać na organkach. W tym samym czasie, kilkanaście ulic dalej, w szpitalu położniczym rodzi się dziewczynka. Rodzice wymyślili dla niej bardzo ładne imię. Dwadzieścia dwa lata później zakocham się w niej bez pamięci. Będę powtarzał to
tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty dziewiąty, dziewiąta rano. Siedzę przy biurku i piszę felieton do miesięcznika Cosmopolitan. Po raz dziewiąty sięgam po butelkę z wodą mineralną.<br>Piotr Czerwiński&lt;/&gt;<br><br>Gdzieś w odległej galaktyce jest rok tysiąc dziewięćset siedemdziesiąty siódmy. Marzec. W klubie "Stodoła" gra Niemen. Strasznie krzyczy. Ja jestem małym chłopcem w małym mundurku stylizowanym na marynarski. Mam wełnianą czapeczkę i organki. Stoję na Polach Mokotowskich i próbuję grać na organkach. W tym samym czasie, kilkanaście ulic dalej, w szpitalu położniczym rodzi się dziewczynka. Rodzice wymyślili dla niej bardzo ładne imię. Dwadzieścia dwa lata później zakocham się w niej bez pamięci. Będę powtarzał to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego