z jeziorem, bunkier z plebanią słoneczną... On zaś, Hans, biega wzdłuż niezdarnie skleconej szachownicy, nie mogąc się zgodzić na chaos pól zbitych w białe i czarne stada jak owce poszczute przez owczarka. <br>"A jednak wierzę, że trafię na właściwy ślad mego ojca na brzegu jeziora. Uklęknę i rękę zanurzę. I muszlę z zapisem tego, co było, na światło wydrę. I w puzdrze lustrzanym ujrzę zapis ojcowego losu, co obrósł blizną perłową". <br>Przystanął, bo zaskoczył go styl tego aktu wiary. Nie wiedział, czy ma uznać te zdania za swoje, czy za liść dzikiego wina zasuszony, co nagle wypadł z licealnej antologii i