Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
wcale nie jest kiczowaty.

- Co to jest Paweł? Ja to chyba znam - spytała po paru dźwiękach Ewa.
- Przypuszczam, że znasz wszystkie nagrania Krzyśka. Musiałaś to już
słyszeć, i to nie raz. Nie wiem, jak wam się to spodoba, ale dla mnie
to jest perełka. Tylko trzech facetów gra, akustycznie, a muzyka taka
pełna, niczego więcej tu nie potrzeba, prawda? I jest taka pierwotna,
naturalna. Lubię bardzo.
- No, ale co to jest?
- Krzysiek bardzo lubił ten kawałek. To taka stara płyta, Trio
Nahornego. Ale bądźcie cicho, posłuchajmy.

Bębny i talerze muskane szczotkami, kontrabas przeplatający melodię
saksofonu matowym, głęboko brzmiącym dźwiękiem.

Kiedy utwór
wcale nie jest kiczowaty.<br><br> - Co to jest Paweł? Ja to chyba znam - spytała po paru dźwiękach Ewa.<br> - Przypuszczam, że znasz wszystkie nagrania Krzyśka. Musiałaś to już<br>słyszeć, i to nie raz. Nie wiem, jak wam się to spodoba, ale dla mnie<br>to jest perełka. Tylko trzech facetów gra, akustycznie, a muzyka taka<br>pełna, niczego więcej tu nie potrzeba, prawda? I jest taka pierwotna,<br>naturalna. Lubię bardzo.<br> - No, ale co to jest?<br> - Krzysiek bardzo lubił ten kawałek. To taka stara płyta, Trio<br>Nahornego. Ale bądźcie cicho, posłuchajmy.<br><br> Bębny i talerze muskane szczotkami, kontrabas przeplatający melodię<br>saksofonu matowym, głęboko brzmiącym dźwiękiem.<br><br> Kiedy utwór
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego