do Hadesu i Afrodyty nad martwym Aresem... I najważniejsze... Może uda się doprowadzić Eduarda do ołtarza. Oczywiście, najpierw on musiałby rozwieść się z żoną, a ja z Witkiem.<br> Czuła, że niedługo spełnią się jej marzenia, że ma szansę wydobyć się z prowincji, za którą uważała Warszawę, do prawdziwej Europy, którą na pewno był Paryż. Nareszcie los uśmiechnął się do niej... Tymczasem z radia, z co-dziennych gazet, z rozmów i złowieszczych plotek, zewsząd wyzierał strach przed wojną...<br> Iw, zachwycona otwierającymi się przed nią perspektywami, nie dostrzegała, że jej świat powoli zbliża się ku przepaści.<br> Przygnębiły ją te wspomnienia...<br> Jakże byłam naiwna