Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
rzece, wprost na drewniany, prowizoryczny most. Nie opodal mostu czerniała gromada ludzi.
Szczuka pochylił się ku szybie. - Cóż tam znowu?
Podgórski przedtem już, ledwie wyprowadził wóz spoza zakrętu, zauważył był zbiegowisko. Ludzi było sporo, około dwudziestu. Od razu spostrzegł wśród nich kilku milicjantów. Nieco z boku, pośrodku łąki, stało przechylone na bok auto, także amerykański jeep.
Tymczasem z dołu musiano ich już zauważyć, bo dwaj milicjanci odłączyli się od tłumu i wybiegłszy na drogę poczęli dawać zjeżdżającemu wozowi rozkaz zatrzymania się. Jeden z siedzących w tyle wozu milicjantów pochylił się ku Podgórskiemu:
- To nasi chłopcy, z Ostrowca. - Widzę.
Teraz już i inni
rzece, wprost na drewniany, prowizoryczny most. Nie opodal mostu czerniała gromada ludzi.<br>Szczuka pochylił się ku szybie. - Cóż tam znowu?<br>Podgórski przedtem już, ledwie wyprowadził wóz spoza zakrętu, zauważył był zbiegowisko. Ludzi było sporo, około dwudziestu. Od razu spostrzegł wśród nich kilku milicjantów. Nieco z boku, pośrodku łąki, stało przechylone na bok auto, także amerykański jeep.<br>Tymczasem z dołu musiano ich już zauważyć, bo dwaj milicjanci odłączyli się od tłumu i wybiegłszy na drogę poczęli dawać zjeżdżającemu wozowi rozkaz zatrzymania się. Jeden z siedzących w tyle wozu milicjantów pochylił się ku Podgórskiemu:<br>&lt;page nr=13&gt;- To nasi chłopcy, z Ostrowca. - Widzę.<br>Teraz już i inni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego