Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
było lepiej. Służący pilnował żaluzji i strofował mnie, kiedy w moim pokoju zapomniałem je zasunąć. Mijałem hol pełen rzeźb i chłodną klatką schodową dostawałem się do siebie. Brałem prysznic, a potem boso przechodziłem do tonącego w mroku pokoju. W całej willi posadzki były kamienne. Najchętniej więc chodziłbym wszędzie po domu na bosaka. Zawsze ta chłodniej. Po prysznicu łóżko. Wielkie jak barka. Zasypiałem. Reszta dnia: biblioteka Campillich, łażenie po zabytkach i znowu ta sama restauracja. A po kolacji kino lub jeszcze biblioteka.
Zasiadałem z książką na ogromnej szafranowej kanapie, koło stołu z fotografiami. Czasem poprawiałem notatki zrobione rano. Albo robiłem przegląd właśnie tych
było lepiej. Służący pilnował żaluzji i strofował mnie, kiedy w moim pokoju zapomniałem je zasunąć. Mijałem hol pełen rzeźb i chłodną klatką schodową dostawałem się do siebie. Brałem prysznic, a potem boso przechodziłem do tonącego w mroku pokoju. W całej willi posadzki były kamienne. Najchętniej więc chodziłbym wszędzie po domu na bosaka. Zawsze ta chłodniej. Po prysznicu łóżko. Wielkie jak barka. Zasypiałem. Reszta dnia: biblioteka Campillich, łażenie po zabytkach i znowu ta sama restauracja. A po kolacji kino lub jeszcze biblioteka.<br>Zasiadałem z książką na ogromnej szafranowej kanapie, koło stołu z fotografiami. Czasem poprawiałem notatki zrobione rano. Albo robiłem przegląd właśnie tych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego