Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
Maryla, ani Bronek! Gały Zarząd! - rozległy się znowu okrzyki.
I znowu chcieli mówić wszyscy na raz. Zrobiło się wielkie zamieszanie.
Janusz, przewodniczący Rady Zastępu, który dotąd. siedział spokojnie obok Bronka, wstał i podszedł do stolika.
- Słowo daję, co to za zebranie! Jeden krzyczy przez drugiego. Pewnie... to łatwo teraz wołać na całe gardło: "Joasia winna. Zarząd winien". Pewnie, że winien, bo na to ich wybraliśmy, żeby kierowali robotą, żeby odpowiadali za wykonanie planów. Ale czy wolno nam całą winę zwalać na jedną osobę? Przecież jak zauważyliśmy, że Joasia źle pracuje, to powinniśmy byli jej pomóc...
- Bo ta ona dała sobie co powiedzieć
Maryla, ani Bronek! Gały Zarząd! - rozległy się znowu okrzyki. <br>I znowu chcieli mówić wszyscy na raz. Zrobiło się wielkie zamieszanie. <br>Janusz, przewodniczący Rady Zastępu, który dotąd. siedział spokojnie obok Bronka, wstał i podszedł do stolika. <br>- Słowo daję, co to za zebranie! Jeden krzyczy przez drugiego. Pewnie... to łatwo teraz wołać na całe gardło: "Joasia winna. Zarząd winien". Pewnie, że winien, bo na to ich wybraliśmy, żeby kierowali robotą, żeby odpowiadali za wykonanie planów. Ale czy wolno nam całą winę zwalać na jedną osobę? Przecież jak zauważyliśmy, że Joasia źle pracuje, to powinniśmy byli jej pomóc... <br>- Bo ta ona dała sobie co powiedzieć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego