Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Wprost
Nr: 11.07
Miejsce wydania: Poznań
Rok: 1999
miesiąca cukru zabraknie, rzucali się do sklepów pierwszego dnia i wykupywali wszystko. Nic dziwnego, że przy takiej - przyznajmy - graniczącej z sabotażem postawie zaopatrywanych handel "nie mógł zabezpieczyć pełnego pokrycia w masę towarową". Dlatego tu i tam zdarzały się przejściowe zakłócenia dystrybucji, a już po dwóch miesiącach rozmieniono miesięczny bilet towarowy na dwa kilogramowe bilety dwutygodniowe.

Mimo wielu starań, jakich nie szczędziła władza ludowa, pod koniec lat 70. coraz wyraźniej dawał się odczuć powszechny brak wszystkiego. Sytuację pogorszyła podwyżka (zwana "wałęsówką"), wypłacona po zawarciu porozumień gdańskich. Było tak źle, że sama ludność zaczęła się domagać reglamentacji sprzedaży. Końcówka roku osiemdziesiątego była okresem dzikiej
miesiąca cukru zabraknie, rzucali się do sklepów pierwszego dnia i wykupywali wszystko. Nic dziwnego, że przy takiej - przyznajmy - graniczącej z sabotażem postawie zaopatrywanych handel "nie mógł zabezpieczyć pełnego pokrycia w masę towarową". Dlatego tu i tam zdarzały się przejściowe zakłócenia dystrybucji, a już po dwóch miesiącach rozmieniono miesięczny bilet towarowy na dwa kilogramowe bilety dwutygodniowe.<br><br>Mimo wielu starań, jakich nie szczędziła władza ludowa, pod koniec lat 70. coraz wyraźniej dawał się odczuć powszechny brak wszystkiego. Sytuację pogorszyła podwyżka (zwana &lt;orig&gt;"wałęsówką"&lt;/&gt;), wypłacona po zawarciu porozumień gdańskich. Było tak źle, że sama ludność zaczęła się domagać reglamentacji sprzedaży. Końcówka roku osiemdziesiątego była okresem dzikiej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego