Ja was! <page nr=274> Stadkowy ich, Bunio, kwiknął i wszystkie przewaliły się na bok zawracając, znikły na chwilę, tylko chlupot i chrzęst szeleszczący słyszało się w trzcinie, aż się Bunio ukazał na brzegu, a za nim całe stadko przebierało posłusznie kruchymi pałąkami rączyn, z najmłodszą, z Anusią Cichowiczowej, na końcu. Pełzły wlokąc na kształt ogona nogi miękkawe, bezwładne, nogi, które są tylko zawadą, brużdżą piasek ciągnioną z tyłu koleiną.<br>- Jak możesz... - powiedziała ostro Madzia, jak gdyby Szczęsny był winien temu, że są dzieci półnagie, kalekie, nie wiadomo nawet: dzieci czy zwierzaki - jak możesz na to patrzeć spokojnie? I jeszcze tupiesz na nie!<br>- Cóż ja