Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Zabiegł mi drogę wyraźnie zbulwersowany.
Mocno seplenił.
Położył mi dłoń na ramieniu.
- Proszę wybaczyć... - wpatrywał się we mnie.
- Nie trzeba tyle wrażliwości...
Nie trzeba.
Po co?
- Zgoda - rzekłem pojednawczo.
- Kwita! Mówmy o czym innym... - odwróciwszy się, oparłem się
łokciami o parapet okna, za którym stał zamglony jesion.
Parapety były głębokie, na miarę grubych murów.
Wygodne do opierania się.
Było dość miejsca dla dwóch, a nieraz czterech i pięciu potrafiło
wystawać w tym samym oknie i gapić się godzinami na skrawek świata.
Aż inni podbiegną zerknąć, co się dzieje.
A cóż się tam dzieje?
Nic się nie dzieje.
Stoi jesion na środku dziedzińca
Zabiegł mi drogę wyraźnie zbulwersowany.<br> Mocno seplenił.<br> Położył mi dłoń na ramieniu.<br> - Proszę wybaczyć... - wpatrywał się we mnie.<br> - Nie trzeba tyle wrażliwości...<br> Nie trzeba.<br> Po co?<br> - Zgoda - rzekłem pojednawczo.<br> - Kwita! Mówmy o czym innym... - odwróciwszy się, oparłem się<br>łokciami o parapet okna, za którym stał zamglony jesion.<br> Parapety były głębokie, na miarę grubych murów.<br> Wygodne do opierania się.<br> Było dość miejsca dla dwóch, a nieraz czterech i pięciu potrafiło<br>wystawać w tym samym oknie i gapić się godzinami na skrawek świata.<br> Aż inni podbiegną zerknąć, co się dzieje.<br> A cóż się tam dzieje?<br> Nic się nie dzieje.<br> Stoi jesion na środku dziedzińca
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego